• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Spędzą z dziećmi trzy lata na morzach i oceanach

Aleksandra Wrona
5 stycznia 2020 (artykuł sprzed 4 lat) 
  • Zdjęcia z poprzednich wypraw rodziny Rybickich
  • Zdjęcia z poprzednich wypraw rodziny Rybickich
  • Zdjęcia z poprzednich wypraw rodziny Rybickich
  • Zdjęcia z poprzednich wypraw rodziny Rybickich
  • Zdjęcia z poprzednich wypraw rodziny Rybickich

Połączyła ich miłość do morza - Małgorzata i Krzysztof (Krisu) Rybiccy poznali się podczas rejsu po Morzu Bałtyckim, jednak szybko okazało się, że obojgu marzy się wielka, żeglarska wyprawa po morzach i oceanach. W tym roku postanowili zrealizować swoje marzenie. Spieniężyli dorobek, zawiesili działalność zawodową i razem z sześcioletnim Stasiem i trzyletnią Anią wyruszyli w wielki rejs.



Czy marzy ci się daleka podróż?

Aleksandra Wrona: Skąd pomysł, żeby rzucić wszystko i wyruszyć w morze?

Małgorzata Talar-Rybicka: Jeszcze zanim się poznaliśmy, marzyliśmy o dalekim rejsie. Ja ponad 15 lat temu wzięłam udział w Damskich Regatach Dookoła Świata na jachcie Matra 28. Wtedy obiecałam sobie, że kiedyś znów wrócę na Pacyfik, ale ze swoją drugą połówką i na własnych zasadach. Krisu też sporo pływał, zanim się poznaliśmy - był na Grenlandii, Islandii, Karaibach, wielokrotnie żeglował po Bałtyku i  Adriatyku. Słowem, kiedy nie latał (Krisu jest pilotem samolotów), to pływał.

Odkąd jesteśmy razem, żeglujemy wspólnie z dziećmi w każdej wolnej chwili. Od narodzin Stasia i Ani specjalizuję się w organizacji rejsów rodzinnych. Krisu ze względu na swoją pracę nie miał tyle czasu, żeby być z nami cały czas, ale wykorzystywał każdy swój urlop na rodzinne żeglowanie. W końcu postanowiliśmy spełnić nasze marzenie.

Trójmiasto: czarter jachtów


Chcemy pokazać dzieciom świat i nauczyć je praktycznego podejścia do życia. Chcemy też spędzić więcej czasu razem, bo pracując i chodząc do szkoły czy przedszkola, nie widywaliśmy się zbyt często. Poza tym kochamy żeglarstwo - to pasja, która nas połączyła.

Kto był inicjatorem rejsu?

Od zawsze o tym marzyłam, ale muszę przyznać, że to Krisu jako pierwszy zaczął szukać jachtu, czytać fora internetowe, żeglarskie grupy dyskusyjne, szukać informacji. Kiedy ja organizowałam rejsy dla innych, on szukał sposobów, by spełnić moje marzenie.

Sprzedaliście sporo rzeczy, wynajęliście dom, zawiesiliście działalność zawodową. Czy taka decyzja wymaga wiele odwagi? Nie baliście się, że "nie będzie dokąd wrócić"?

Wiadomo, że wszystko wiąże się z ryzykiem. Prowadzę firmę organizującą rejsy i szkolenia żeglarskie - z jednej strony na jakiś czas wypadnę z rynku, ale z drugiej bardzo wzbogacę swoje doświadczenie żeglarskie. W przypadku mojego męża, zawodowego pilota, sprawa jest bardziej skomplikowana. Dzień przed wyjazdem zdał egzaminy, które pomogą mu utrzymać licencję pilota przez następne lata, jednak co roku będzie musiał je powtarzać. Będziemy musieli to dobrze zorganizować. Inną kwestią jest to, czy Kris nie zatęskni za lataniem, w końcu to nie tylko jego praca, ale też pasja.

Rejs planowaliśmy przez wiele lat. Szukaliśmy jachtu, obmyślaliśmy trasę, odkładaliśmy fundusze, ale najtrudniej było podjąć ostateczną decyzję. Jak mawia Krisu - trzeba ustalić cel i datę, a później się tego trzymać. Potem jest już z górki!

  • Zdjęcia z poprzednich wypraw rodziny Rybickich
  • Zdjęcia z poprzednich wypraw rodziny Rybickich
  • Zdjęcia z poprzednich wypraw rodziny Rybickich
  • Zdjęcia z poprzednich wypraw rodziny Rybickich
  • Zdjęcia z poprzednich wypraw rodziny Rybickich
W jaki sposób przygotowaliście się do rejsu? Trzy lata mieszkania na jachcie to duże wyzwanie logistyczne.

Zdecydowanie łatwiej byłoby, gdyby nasz jacht był w Gdańsku, a nie w Trynidadzie. Niestety sprowadzenie go tutaj byłoby kosztowne i przedłużyłoby czas przygotowań. Poza tym jest to jacht przeznaczony do pływania po ciepłych wodach. W Trynidadzie jest dużo jachtów podobnych do naszego katamaranu, więc nie mieliśmy problemu ze znalezieniem fachowców, którzy pomogli nam w kwestiach technicznych.

Wiele spraw, jak naprawa plottera do nawigacji, ładowarki do akumulatorów, zapasowy łańcuch kotwiczny, nowa tratwa ratunkowa czy winda kotwiczna załatwiliśmy dużo taniej w Polsce. Kupiliśmy zapasowe żagle w RPA i sprowadziliśmy wszystko do Trynidadu. Sporo rzeczy wysłaliśmy paczkami, których koszt nie okazał się tak duży.

Cały poprzedni sezon żeglowaliśmy po Karaibach, gdzie co jakiś czas odwiedzali nas bliscy i znajomi. Poprosiliśmy ich, żeby pomogli nam skompletować ekwipunek na rejs. Sporo rzeczy przywiózł Krisu, kiedy z pracy wracał do nas na jacht. W ostateczną podróż wyruszyliśmy więc z ośmioma wielkimi bagażami i sześcioma podręcznymi, z czego ubrania zajęły jedną małą walizkę.

Ogłoszenia: sprzęt sportowy i turystyczny


Mamy dużo części zapasowych do silników i generatora, różnych narzędzi, mierników, śrubek, końcówek elektrycznych, kabli i tym podobnych. Chcemy być przygotowani na wszelkie możliwe usterki. Na Karaibach mam zaprzyjaźnionych fachowców, ale na środku Pacyfiku będziemy zmuszeni liczyć na siebie.

Liczymy się z tym, że czegoś nam zabraknie. Wierzymy, że znajdą się wtedy życzliwi żeglarze, którzy nam pomogą. My też zawsze jesteśmy gotowi do pomocy. Taki jest właśnie świat ludzi morza - otwartych, życzliwych i skorych do pomocy. Za to go tak kochamy!

Razem z wami żeglować będą trzyletnia Ania i sześcioletni Staś. Nie boicie się o to, jak dzieci to wytrzymają?

Dzieci żeglują z nami niemal od urodzenia. Staś miał dwa miesiące, kiedy popłynął z nami w swój pierwszy rejs. Anię zabraliśmy na morze, kiedy miała pięć tygodni. W wieku sześciu lat Staś ma za sobą 50 rejsów, ponad 13 tys. mil morskich i 3 tys. godzin żeglugi. Ania w wieku trzech lat może pochwalić się 30 rejsami, 8 tys. mil morskich i 2 tys. godzin na wodzie. Biorąc pod uwagę, że staż kapitański wymaga 1 tys. godzin, nasze dzieci mają już spore doświadczenie.

Mimo dużego doświadczenia nie zdarzało nam się żeglować z dziećmi non stop, bez zawijania do portu lub stawania na kotwicy, dłużej niż pięć dni. Teraz mamy w planach dwa przeloty, które zajmą ok. tygodnia i najdłuższy, ponad 20-dniowy, z Galapagos na Markizy. Zobaczymy, jak dzieci zniosą tak długi czas na oceanie. Planujemy urozmaicać im czas wspólnym łowieniem ryb, podziwianiem delfinów, nauką, grami i zabawą.

A co z nauką Stasia?

Staś realizuje właśnie program zerówki. Otrzymaliśmy zgodę na indywidualne nauczanie, zabraliśmy ze sobą podręczniki i ćwiczenia, więc codziennie Staś rozwiązuje z nami zadania. Krisu przez ponad 10 lat był w Danii nauczycielem, dlatego ma niezbędne doświadczenie i cierpliwość. Ja za to prowadziłam szkolenia w swojej akademii żeglarstwa.

Później zapiszemy Stasia do polskiej szkoły podstawowej, realizującej program nauczania poza granicami kraju w formie internetowej. Staś będzie mógł zalogować się na stronę szkoły, gdzie będą czekały na niego lekcje, testy, egzaminy i podręczniki. Musimy tylko zadbać o szybki internet i odpowiednią strefę czasową, żeby nie musiał siedzieć po nocach. Oczywiście to my będziemy głównymi nauczycielami naszego syna, ale myślę, że sobie poradzimy.

Planujemy wrócić do Polski tak, żeby Staś stacjonarnie zaczął trzecią klasę, a Ania zerówkę.

  • Zdjęcia z poprzednich wypraw rodziny Rybickich
  • Zdjęcia z poprzednich wypraw rodziny Rybickich
  • Zdjęcia z poprzednich wypraw rodziny Rybickich
  • Zdjęcia z poprzednich wypraw rodziny Rybickich
  • Zdjęcia z poprzednich wypraw rodziny Rybickich
Jak wygląda plan waszego rejsu?

Planujemy żeglować przez najbliższe trzy lata. Tej zimy chcemy popływać po Karaibach - od Trynidy po Puerto Rico. Wielkanoc chcemy spędzić na San Blas, a później przejść przez Kanał Panamski. Później spróbujemy pożeglować przez Wyspy Perłowe na wyspy Galapagos. Następnie mamy w planach Polinezję Francuską (Markizy, Tuamotu, Wyspy Towarzystwa), Wyspy Cooka, Niue, Tonga - tak aby na sezon huraganów na Pacyfiku dotrzeć na Nową Zelandię, gdzie akurat rozpocznie się lato. Spędzimy w tych okolicach kilka miesięcy, a później albo wrócimy na Polinezję Francuską i poprzez Tonga, Fidżi, Vanuatu dotrzemy do Australii, albo ruszymy bardziej na północ - na Wyspy Marshalla, Filipiny, potem Malezję, Tajlandię, Indonezję... A może zdecydujemy się popłynąć dookoła świata przez cieśninę Torresa, Indonezję, Mauritius, Przylądek Dobrej Nadziei, Brazylię i na Karaiby? Życie pokaże!

Musimy sprawdzić, jak będzie wychodziło nam codzienne życie na tak małej przestrzeni i czy dzieciom spodobają się kilkunastodniowe przeloty bez zawijania do portu. Zobaczymy też, czy spotkamy na trasie inne rodziny z dziećmi, bo byłoby dobrze, gdyby Staś i Ania mieli od czasu do czasu towarzystwo.

Plan waszej wyprawy kończy się w 2022 roku. Dopuszczacie myśl, że zostaniecie na wodzie dłużej?

Raczej nie. Po pierwsze, w grę wchodzą względy finansowe. Po drugie, chcemy żeby dzieci wróciły do stacjonarnej nauki i towarzystwa innych dzieci. Teraz uczenie dzieci nie będzie dla nas problemem, gorzej byłoby w starszych klasach, kiedy materiał robi się coraz bardziej obszerny.

Skończyła 50 lat i ruszyła w podróż dookoła świata


Teoretycznie moglibyśmy zamieszkać na jachcie na Pacyfiku i żeglować po polinezyjskich wyspach. Ja mogłabym organizować tam rejsy, Krisu latać dla lokalnych linii lotniczych, a dzieci kontynuować naukę przez internet, ale póki co nie dopuszczamy takiej możliwości. Chcemy sprzedać nasz jacht w Australii i wrócić do Polski, do naszej pracy, domu, życia... A potem, kiedy dzieci podrosną, znów ruszyć w rejs. Mam nadzieję, że nam się uda!

Gdzie można podglądać postępy z waszej wyprawy?

Stworzyliśmy stronę internetową www.syRybka.pl, a także stronę na Facebooku, które w miarę możliwości będziemy aktualizować. Serdecznie zapraszamy do zaglądania i śledzenia naszych zmagań.

Opinie (147) ponad 50 zablokowanych

  • Wszystko super ale (2)

    "Chcemy pokazać dzieciom świat i nauczyć je praktycznego podejścia do życia" - czy to jest praktyczne podejscie do zycia? W koncu dzieci beda musialy jakos zarabiac

    • 1 1

    • Ale co jest w tym niepraktycznego? (1)

      Praktyczne umiejętności zdobędą na pewno. A w wieku 3 czy 8 lat raczej nie wysyła się dzieci do pracy, tak już od około 150 lat.

      • 0 0

      • Na pewno kazde dziecko w tym wieku chce siedziec przez 2 lata na katamaranie i raz na jakis czas wysiadac w porcie bo ich rodzice sobie wymarzyli rejs zycia. Wspolczuje tym dzieciakom.

        • 2 1

  • Naprawdę ?

    I tak właśnie wyglądają wakacje Polaka , a które są obecnie w zasięgu każdego pracującego . Chwała miłościwie nam panujących za stworzenie nam takiego dobrobytu . Niemcy , Amerykanie i inne nacje mogą pozazdrościć Polakom tak wysokiego standardu życia . Tylko że kolejki na taki rejs są aż tak długie bo firmy udostępniające takie jachty nie są w stanie poradzić zapotrzebowaniu ze strony bardzo bogatego , 38- milionowego społeczeństwa kraju nad Wisłą !

    • 1 0

  • (1)

    Gratuluje. Trzeba mieć jaja żeby faja fantastycznie realizować swoje marzenia. A dzieci będą miały szerokie spojrzenie na świat i życie jak mało kto. Trzymam kciuki w wracajcie szczęśliwie po opłynięciu świata. Na głupkowate komentarze nie zwracajcie uwagi. Już jesteśmy takim narodem. Zamiast cieszyć się z sukcesu i odwagi innych , tylko umiemy krytykować. Wody stopy pod kilem

    • 26 5

    • Ja sie ciesze z tego ze maja wyprawe na dwa lata po morzach na swiecie ale patrzac naprawde realnie malo kogo stac na taka wyprawe bo to kosztuje. Juz kiedys byl tu podobny artykol i czytalo sie go super ale malo kogo stac na taka podroz i to na dodatek na dwa lata. W sumie moglaby byc zawsze informacja - ile realnie cos takiego kosztuje, a na koncu pytanie czy stac cie na cos takiego?

      • 0 0

  • Opinia wyróżniona

    Żeglowanie to jest (1)

    wspaniała sprawa :) Też żeglujemy z mężem, co prawda nie możemy się pochwalić takim katamaranem i podróżami, bo mamy zwykłą żaglówkę i żeglujemy po Wdzydzkich jeziorach, ale jest to naprawdę super przeżycie. Jak oglądam te zdjęcia to aż tęskno do żeglowania. Fajne uczucie gdy żaglówka stoi zacumowana a ty sobie pływasz obok niej, albo opalanie na żaglówce lub łowienie ryb z żaglówki, patroszenie i takie wspólne chwile. Szkwały, przechyły i współpraca. A wieczorem i w nocy winko i patrzenie w gwiazdy, albo ognisko z poznanymi ludźmi. Takich chwil nie da się zapomnieć :) Powodzenia Rodzinko :) stopy wody pod kilem :) ahoj przygodo. Jak wrócicie, opowiedzcie wrażenia. Pozdrawiam. A.

    • 75 8

    • My też uwielbiamy Wdzydze!

      Więc po powrocie gdzieś tam się będziemy mijać bo bywamy często. Pozdrawiamy!

      • 3 1

  • xyz (7)

    Trochę podróżuje i powiem oszczędnie ale na każda wyprawę nawet mała bez sponsorów wychodzi sporo kasy. Ludzie nie wierzcie ze można tak żyć bez solidnego wsparcia finansowego. Blogi, YouTube sponsorzy pomogą ale nie stworzą takiego stylu życia. Przestrzegam przed pochopnymi decyzjami naśladowców, przeważnie za takimi podróżnikami stoją majętni rodzice i ci ludzie maja gdzie wracać ;)

    • 102 3

    • (1)

      im kasy raczej nie brakuje, podobnie jak ich krewnym i znajomym, patrz cytat "Cały poprzedni sezon żeglowaliśmy po Karaibach, gdzie co jakiś czas odwiedzali nas bliscy i znajomi" Mieści się w granicach normy że komuś uda się uzbierać i wyrwać na rejs po karaibach, w końcu to nie są kosmiczne pieniądze, ale rodzina i znajomi wpadający na kawkę do takiej osoby na drugim końcu świata?

      • 6 0

      • To nie do końca prawda.

        Dla osób zarabiających powyżej średniej w bogatszych krajach np. Europy, to nie jest aż tak szokujące. Ten pan ma dobry zawód, który jest wynagradzany wg. stawek europejskich, nie polskich. Poza tym sporo ich znajomych pewnie pracuje w liniach lotniczych, a to oznacza spore zniżki.

        • 1 0

    • Tu trzeba wielkiego worka pieniędzy. (2)

      Czasu darmowego postoju dawno się skończyły. Im bardziej cywilizowany kraj tym opłaty wyższe. Nowa Zelandia, Australia, Polinezja Francuska tam nawet McDonald jest drogi. Trzy lata z oszczędności naprawdę podziwiam. Zastanawiam się jak przejdą śluzy na Kanale Panamski i za ile? Trochę więcej jest ciekawostek w opisie ich podróży. Aby móc zarabiać w danym kraju, trzeba mieć pozwolenie na pracę i płacić podatki. Za niepełnoletnie dzieci odpowiadają rodzice. Jak się coś im stanie... rodzice mogą być poszukiwani. Dobry szpital na Pacyfiku jest na Polinezji na Francuskiej lub na obrzeżach oceanu. Ratowanie życia na morzu jest darmowe i z tego powodu nie ma zbyt wielu chętnych. Statek może nawet AIS wyłączyć, aby nie być uwikłanym w akcje ratowania życia. Dobrze, że chociaż dwie osoby potrafią sterować

      • 5 1

      • Pokonanie kanału panamskiego to (1)

        wg jakiegoś pierwszego lepszego "Panama Toll Calculator" prawie 20 tysięcy dolarów. Może są jakieś specjalne zniżki dla jachtów, choć wątpię - za duży popyt na transport morski by tracić kupę hajsu przez jakiś turystów.

        • 3 2

        • Za jacht około 900 dolarów.

          • 4 0

    • Znajoma sprzedała mieszkanie i prawie wszystko poszło

      na roczną podróż jednej osoby na jachcie dookoła świata! A to był skromny jachcik. Żywność jachtowa jest droższa a w portach raczej ciężko o dyskonty. Samo utrzymanie 4 osób spokojnie można liczyć tysiaka za osobę na miesiąc. Do tego koszty stałe, np. abonament za telefon satelitarny, koszty utrzymania jachtu też są niemałe, samo cumowanie np. w Chorwacji to od 40 do 150 euro - i uwaga, plus 50-100% jeśli jest to katamaran! :) Do tego chcesz wodę? Płacisz. Prąd? Płacisz. Prysznic? Płacisz. Śmieci? Płacisz. Opróżnienie kingstonka? Płacisz. Zezwolenia, wizy itp? Płacisz. Chcesz coś zwiedzić lub obejrzeć? Płacisz. Fajnie, jakby się pochwalili, ile wydali przez 3 lata. Może jakieś zakłady? ;)

      • 11 1

    • Ja tez sporo podrozuje..tak od 1991

      • 5 0

  • Super!

    Rewelacyjna wyprawa!Gratulacje za odwagę i powodzenia na szerokich wodach

    • 1 0

  • Przelot 20 dni... a co jeśli dziecko dostanie gorączki 40C (7)

    Albo ataku wyrostka? Sami zrobią operacje?

    • 18 18

    • Zamiast dawać minusy - uzasadnijcie swoje krytykanctwo (2)

      • 2 1

      • (1)

        A jak meteor spadnie? A jak wybuchnie 3 wojna światowa? Co mam Tobie uzasadniać? Co by było gdyby? Szkoda życia nad zastanawianiem się tym co będzie skoro żyjesz tu i teraz. Najlepiej całe życie przesiedzieć przed kompem z obawą przed życiem i doświadczaniem. Ty możesz jutro wyjść z domu i samochód Cię trzepnie. Co nie wychodzić z domu?

        • 1 3

        • Widać, ze nie masz dzieci i nie masz o tym pojęcia, ze

          Dzieci chorują! Niespodziewanie, często gwałtownie

          • 3 0

    • ubezpieczenie (2)

      solidne ubezpieczenie bez kombinowania z kosztami. Takie aby w razie czego był zapewniony transport do szpitala helikopterem.
      Nie ma o tym mowy w tekście bo może to jest oczywiste.
      Oby jednak nic złego się nie przytrafiło.

      • 2 3

      • Brak ubezpieczenia

        Nie ma takich ubezpieczeń. Podobnie jak nie ma ubezpieczenia przy wejściu na górę powyżej 7 tysięcy metrów... Są ubezpieczenia z zastrzeżeniami np opieki medycznej w konkretnym kraju... jak do niego doplyniesz. Albo ubezpieczenia na życie czy samego jachtu...

        • 1 0

      • Gdzie helikopterem, na środku Pacyfiku ?

        • 8 3

    • Ryzyko

      Ryzyko zawsze istnieje i nigdy go nie wykluczysz. Można zginąć podczas jazdy na rowerze... Dla mnie większym ryzykiem jest np wchodzenie 15- latka na Mount Everest...

      • 1 1

  • Dzieci z przedszkola mojego synka (1)

    Pozdrawiamy i życzymy spokojnych wód! :)

    • 7 3

    • To wasz synek ma już przedszkole? Zresztą kto bogatemu zabroni.

      • 2 2

  • Spróbuj spieniężyć swój majątek hahah:) (5)

    Większość z nas kupi sobie jedynie jacht którym możesz skoczyć na Mazury a nie dookoła świata. Po drugie trzeba mieć gdzie powrócić i mega zaplecze finansowe na kilka lat, a po powrocie też trzeba mieć jakiś rezerwy pln żeby jeszcze raz odbić się od początku... kolorowo nie jest jak pokazane w artkule... Wiekszosc nawet nienstac na jacht nad Baltykiem wiec nie wkurzajcie ludzi.... Pokazujac rodzynki bogate z zapleczem i pelnym portfelem.

    • 30 13

    • Ić stont marudo

      • 1 1

    • Po co ta zazdrość?

      A coś w tym złego, że mają zaplecze finansowe? Skoro je mają to znaczy, że ciężko na nie pracowali. Może zamiast narzekać, lepiej ruszyć pupę i zacząć samemu coś osiągać?

      • 2 0

    • Zostań pilotem będzie cię stać (2)

      Zostań pilotem będzie cię stać

      • 15 6

      • Czyli potwiedzasz przygoda dla biednych:) (1)

        • 4 1

        • Nie tylko pilot

          Niekoniecznie. Tak napisałem bo akurat bohater artykułu jest pilotem. Ale wiele jest zawodów czy biznesów które umożliwiają realizację takiej przygody. Oczywiście jak ktoś pracuje za najniższą krajową to będzie mu trudno. Jeśli każda taką osobę określimy jako biedną wtedy zgoda. Ale np. Dzienne wynagrodzenie sternika na morzu - przy przeprowadzaniu jachtów czy szkoleniu - a tak zarabia bohaterka artykułu - to kwota od 300 do 1000 zł. Za dobę. Żeby zarabiać ponad minimum trzeba mieć pomysł i musi być zapotrzebowanie na taka pracę. Mój kolega jest budowlańcem i we własnej minifirmie zarabia tyle co pilot samolotu...

          • 2 0

  • Stasiu, pozdrowienia od Piotrka z Jankowa

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Wiosna w ogrodzie (1 opinia)

(1 opinia)
6 zł
targi, kiermasz

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Juwenalia Gdańskie 2024 (43 opinie)

(43 opinie)
75 - 290 zł
Kup bilet

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Przyznawana podczas FPFF nagroda za dorobek życia i osiągnięcia artystyczne, to: