- 1 Sanah wystąpi w Ergo Arenie (9 opinii)
- 2 Michał Szpak nie przyciągnął tłumów (43 opinie)
- 3 Zrobili dużą imprezę na lotnisku (7 opinii)
- 4 Miejski sylwester tylko w Gdańsku (203 opinie)
- 5 Planuj Tydzień: Mikołaje, lodowisko i choinka (3 opinie)
- 6 Wielkie widowisko Dody w Ergo Arenie (88 opinii)
Z Lizbony do Hongkongu... transportem publicznym. Niezwykła podróż rodziny z Gdańska
Rok temu odbyli miesięczną podróż dookoła świata. Teraz znowu są w trasie: jadą z Lizbony aż do Hongkongu tylko... transportem publicznym. O podróżowaniu z trojgiem dzieci, przełamywaniu własnych barier i doświadczaniu świata rozmawiamy z gdańszczaninem Sławomirem Zawadzkim.
Sławomir Zawadzki: Podróżujemy całą rodziną, tzn. ja (Sławek), moja żona (Agnieszka) i trójka naszych dzieci: Amelia (16), Jonatan (14) i Antek (12).
W sobotę, 29 lipca, polecieliśmy samolotem z Gdańska do Lizbony, aby wyruszyć stamtąd pociągiem na Wschód. Zamiar był taki, aby za pomocą środków transportu publicznego dojechać do 2 września do Hongkongu, skąd mamy lot do Polski. Najczęściej staramy się korzystać z pociągów, jednak tam, gdzie okazało się to niemożliwe, korzystaliśmy z komunikacji autobusowej. Jedynie nad Morzem Kaspijskim zdecydowaliśmy się "przeskoczyć" samolotem, dokładnie z Gruzji do Kazachstanu.
Ma pan wraz z rodziną na koncie ponad miesięczną podróż dookoła świata. To wielki wyczyn. Czy doświadczenie z poprzedniej podróży ułatwiło wam wyzwanie, jakim jest przejazd środkami transportu publicznego przez Europę i Azję? Skąd pomysł na trasę Lizbona - Hongkong?
W zeszłym roku zdecydowaliśmy się w ciągu miesiąca okrążyć świat dookoła. Realizacja tego miała polegać na odwiedzeniu wszystkich kontynentów i jakiejś aktywności turystycznej. W grę oczywiście nie wchodziła Antarktyda. Ostatecznie zdecydowaliśmy się odwiedzić Złoty Krąg na Islandii, Nowy Jork, Miami, Los Angeles, Rio de Janeiro, Seul, Sydney, Góry Błękitne i Zanzibar. Niestety z różnych powodów nie zostaliśmy wpuszczeni do Korei Południowej.
Tamtejsza podróż stanowiła inspirację dla tej wyprawy, była jednak zupełnie inna. Odmienne wyzwania są przy planowaniu podróży samolotem, inne zaś, gdy podróżujemy pociągami i autobusami. Z poprzedniej podróży wyciągnęliśmy jednak dwie silne wskazówki.
Po pierwsze - nie warto brać dużo bagażu. Teraz każdy z nas ma swoją małą walizkę i swój plecak. To wszystko. Po drugie - godzimy się na zmianę planów i ewentualną porażkę. Bardzo przeżyliśmy zeszłoroczną Koreę (to, że nie zostaliśmy tam wpuszczeni). W gruncie rzeczy nie udało się nam zrealizować całego planu. Dopiero po jakimś czasie przyszła refleksja, że i tak zrobiliśmy coś (dla nas) wyjątkowego i fajnego.
Co do obecnej podróży - było wiele czynników, które nas zmotywowały do realizacji tego planu. Po pierwsze - zawsze chcemy zrobić coś, czego żadna duża rodzina nie zrobiła przed nami. Po drugie, uwielbiamy podróżować na duże odległości. Świat wygląda inaczej, jeśli dziś jesteś w Genewie, a dwa dni później w Budapeszcie. Po trzecie, niektórzy z nas interesują się transportem szynowym. Powodów było oczywiście więcej, ale te są chyba najważniejsze.
Lizbona została wybrana jako punkt początkowy, ponieważ jest stolicą najbardziej na zachód wysuniętego państwa w Europie. W Azji wiedzieliśmy, że nie uda nam się zdobyć przylądka wschodniego. Rozważaliśmy zatem różne destynacje: Pusan w Korei Południowej czy Singapur. Ostatecznie padło na Hongkong jako duża i rozpoznawalna wschodnioazjatycka metropolia.
Co było/jest największym wyzwaniem/trudnością obecnej podróży? Czy długo się do niej przygotowywaliście?
Przygotowywaliśmy się cały rok, przy czym oczywiście najbardziej intensywne były dwa miesiące poprzedzające wyprawę. Największym wyzwaniem było zaplanowanie trasy i podróży. Jeżeli podróżujemy samolotami, to wystarczy wpisać w odpowiednim serwisie, skąd chcemy wylecieć i dokąd zamierzamy dotrzeć. Od razu dostajemy wachlarz lotów. Nie jest tak jednak z transportem kolejowym i autobusowym, zwłaszcza w Azji. Brak ujednoliconego systemu, wiele serwisów nie jest w języku angielskim, często brak aktualnych informacji. Do tego okazuje się, że covid zebrał swoje żniwo również w kolei. Wiele połączeń międzynarodowych zostało zamkniętych w czasie pandemii i do dziś ich nie przywrócono (np. pomiędzy Lizboną a Madrytem, między Tbilisi a Baku czy na granicy kazachsko-chińskiej).
Przy planowaniu tej trasy braliśmy mapę i patrzyliśmy, jak przebiegają tory kolejowe, następnie sprawdzaliśmy, czy jakieś pociągi tamtędy jadą, dalej sprawdzaliśmy rozkłady jazdy i czy uda nam się dotrzeć do Hongkongu w sobotę, 2 września - w końcu dzieci muszą pójść do szkoły w poniedziałek...
Zdarzyło się coś, co was szczególnie w trasie zaskoczyło? Pozytywnie i negatywnie.
Każdego dnia coś nas zaskakuje i chyba o to właśnie w tym chodzi. Gdybyśmy chcieli uniknąć zaskoczeń, pewnie wybralibyśmy all inclusive w Egipcie (które też lubimy).
Najbardziej zaskakują nas ludzie, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Przykładowo: mieliśmy obawę przed Kazachstanem. Jak będziemy tam odebrani? Przecież istotną frakcją Kazachstanu są ciągle Rosjanie, a wiemy, że z różnych powodów nie są nam teraz przychylni itd. Tymczasem okazało się, że zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci. W drodze z Aktau do Ałmatów (przejazd pociągiem przez cały Kazachstan, prawie 50 godz.) ludzie podchodzili i pytali się, skąd jesteśmy, częstowali jedzeniem; dostaliśmy nawet duże pudełko lokalnych cukierków. Jedna kazaszka mówiła nawet po polsku. Jako studentka była na wymianie w Polsce.
Negatywnych doświadczeń jest niewiele. Można tutaj wskazać przejście graniczne pomiędzy Turcją a Gruzją. Mrowie ludzi jest przepychane bez żadnej koordynacji. Do bramek celników musisz dojść w tłumie, przepychając się z tysiącem innych osób. Jest gorąco, brak pomocy medycznej. To było faktycznie dziwne.
Na co muszą szczególnie uważać rodzice podróżujący z dziećmi w taki sposób przez świat?
Na swoje własne demony. Boimy się podróżować, zwłaszcza w taki sposób, ponieważ mamy szereg najróżniejszych obaw. Boimy się muzułmanów, tego, że ktoś zrobi nam krzywdę, wojny (nie udało się nam przekroczyć granicy turecko-armeńskiej ze względu na konflikt i zamknięcie granic pomiędzy tymi państwami). W ogóle wielu rzeczy się boimy zrobić w życiu, bo zakładamy porażkę lub że coś się złego stanie. Nie chodzi mi o bycie ekstrawaganckim czy lekceważącym zagrożenia, chodzi raczej o zrozumienie, że największym naszym życiowym zagrożeniem są właśnie nasze obawy.
Jak wyglądają wasze bagaże? Czy taka podróż uczy naprawdę praktycznego podejścia do pakowania i udowadnia, że wielu rzeczy w podróży nie potrzebujemy?
Każdy z nas ma plecak i małą walizkę. Mamy kilka par spodni, T-shirtów, bieliznę i po jednej bluzie. Ja mam jedną parę butów na całą wyprawę. Pierzemy rzeczy w miejskich pralniach lub w hotelach. Czasami wynajmowaliśmy na noc mieszkanie z pralką zamiast hotelu. Oczywiście każdy z nas ma powerbanka, to jest najważniejsze. Za duże bagaże są zawsze problemem, zaś ryzyko tego, że trzeba będzie być w tej samej bieliźnie dwa dni z rzędu - żadnym.
Czy w tym wszystkim macie czas na zwiedzanie?
No tak! Bez tego to by chyba nie miało sensu. Oczywiście zwiedzamy głównie miasta: Lizbona, Madryt, Barcelona, Genewa, Budapeszt, Bukareszt, Stambuł, Tbilisi, Aktau, Ałmaty. Teraz jesteśmy w chińskim Urumczi i zmierzamy do Pekinu. No i na koniec Hongkong. Oprócz miast udało nam się zwiedzić niektóre regiony. Będąc w Stambule, wynajęliśmy auto i pojechaliśmy zobaczyć Morze Czarne albo polską miejscowość Polonezkoy, w Kapadocji wynajęliśmy na cały dzień przewodnika, który zorganizował nam lot balonem i odwiedził z nami podziemne miasta. W Kazachstanie również wynajęliśmy auto i trochę pobłądziliśmy po jego wschodniej stronie.
Oczywiście zwiedzanie to nie tylko poznawanie historii, ale również ludzi i realiów. Moja córka odważyła się pójść do chińskiego fryzjera. My próbujemy różnego jedzenia, które nie zawsze przypada nam do gustu.
Co wam dała ta podróż jako rodzinie? Jak oceniacie to doświadczenie?
Każda nasza podróż daje nam nowe doświadczenia, wspomnienia i inspirację na nowe rzeczy w życiu, niekoniecznie związane z podróżami. I chociaż to brzmi bardzo pompatycznie, to naprawdę tak jest.
Z mojej perspektywy taka podróż daje mi coś jeszcze. Normalnie bardzo dużo pracuję, częściej mnie nie ma w domu, niż jestem. W czasie takiej podróży jako rodzina spędzamy ze sobą cały miesiąc i jesteśmy na siebie "skazani". Nadrabiamy zaległości życiowe. Spieramy się, ranimy, uczymy się wybaczać i prosić o wybaczenie. Uczymy się również wspierać i motywować. I to jest chyba najcenniejsze w tym wszystkim.
Czy macie już pomysł na kolejny daleki wyjazd? Macie jakieś podróżnicze marzenia do spełnienia?
Mamy całą listę pomysłów. Część jest oczywiście sekretem, bo wykracza poza kanon i musimy to porządnie przemyśleć. Na najbliższe trzy lata planujemy wyprawy skupiające się na aktywności fizycznej - rower i góry. Marzy nam się jednak przejazd z Alaski do Ziemi Ognistej czy... rodzinny lot balonem, ale to się zobaczy...
Wywiady
Opinie wybrane
-
2023-09-01 14:21
Szacun, chetnie przeczytam o wakacjach w przyszlym roku
No i mega, to sa wakacje ktore sie bedzie wspominac. I bez spinki, w Egipcie tez czasem dla rownowagi warto sie polenic. Miekkiego ladowania w szkole i pracy:)
- 34 11
-
2023-09-01 12:34
WOW (6)
Szacun, też bym tak chciał... Chociaż po Polsce xD
- 48 12
-
2023-09-01 14:00
Wszystko fajnie, ale (5)
Mając odpowiednie zaplecze finansowe nie odczytuję tego jako wyczyn, a jako fajną przygodę. Mając komfort kupna biletów lotniczych, wynajęcia hotelu/samochodu w każdym zakątku świata wiele ułatwia. Proponuję taką samą podróż, ale przy mocno ograniczonym budżecie. To będzie wyczyn.
- 21 3
-
2023-09-01 14:11
Przy takiej gromadzie wciąż jest to wysiłek logistyczno-organizacyjny
Pieniądze nie rozwiązują wszystkich problemów
- 5 11
-
2023-09-01 14:15
Dobra, fajnie. A dlaczego to musi być wyczyn? (2)
- 7 3
-
2023-09-01 15:33
Generalnie tytuł artykułu na to wskazuje
Gdyby dodali "z workiem pieniędzy", to już nie budzi takiej ekscytacji.
- 8 0
-
2023-09-01 18:11
Bo twoja pusta głowa nie ogarnęła by tej przygody
- 0 2
-
2023-09-02 06:48
Polecam ksiazki cejrowskiego.
- 0 2
-
2023-09-01 12:20
Pan Sławek - wspaniały człowiek z piekną wizją swojego biznesu, zmieniającego świat. Powodzenia! Trzymam kciuki za Twoją aktywność! Macie chyba jedyny taki biznes w branży. Unikatowy na skalę światową z genialnym pomysłem.
- 29 41
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.