• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Aktorka z Trójmiasta w hicie Netflixa. Martyna Byczkowska o "Absolutnych debiutantach"

Tomasz Zacharczuk
13 listopada 2023, godz. 15:00 
Opinie (16)

Widzom w całej Polsce najbardziej znana jest z roli Hani Mazur w serialu "Skazana". Od niedawna możemy ją podziwiać na Netflixie w "Absolutnych debiutantach", gdzie wciela się w postać marzącej o robieniu filmów dziewczyny ze spektrum autyzmu. Wkrótce zobaczymy ją jeszcze w satyrycznym serialu o polskiej szlachcie. Urodzona w Gdyni Martyna Byczkowska w rozmowie z nami opowiada o trójmiejskich korzeniach, oswajaniu się z rolami nastolatek, tańcu z "Pulp Fiction" i... sentymencie do "Shreka".



Ona jest niepoprawną marzycielką, która chce za wszelką cenę dostać się do szkoły filmowej. On jest jej najbliższym przyjacielem, który wspiera ją na każdym kroku. Oboje ruszają nad polskie morze, by nakręcić film o miłości, który da im przepustkę na studia. Lena i Niko na miejscu spotykają jednak młodego sportowca Igora, którego pojawienie się wystawi przyjaźń nastolatków na ciężką próbę.

Tak pokrótce prezentuje się fabuła "Absolutnych debiutantów", czyli jednego z najchętniej oglądanych teraz seriali na Netflixie. Rozmawiamy z ekranową Leną, czyli Martyną Byczkowską, której występ widzowie i krytyce komentują w samych superlatywach.


Tomasz Zacharczuk: Od "Absolutnych debiutantów" bije przede wszystkim przyjemny wakacyjny klimat kojarzący się z letnią beztroską, koloniami, obozami, nastoletnimi wyskokami i młodzieńczą wolnością. Dla Leny i Nikosia to szalone, a jednocześnie przełomowe lato. Czy ty także masz takie lato, do którego lubisz wracać wspomnieniami i z perspektywy czasu uznajesz je za wyjątkowe?

Martyna Byczkowska: Konkretne lato raczej nie przychodzi mi do głowy, ale gdy byłam młodsza, każde lato spędzałam na działce w lesie nad jeziorem na Podlasiu. Wspólnie z przyjaciółką i bratem - podobnie jak Niko i Lena - kręciliśmy własne filmy, a później montowaliśmy je w Windows Movie Maker. Uprawiałam również pływanie, dlatego często jeździłam na obozy sportowe. Można więc powiedzieć, że liznęłam takiego życia jak Lena i Niko, a jednocześnie przez pewien moment mogłam poczuć się również jak serialowy Igor.

Czy twoje osobiste wspomnienia z wakacji miały jakieś przełożenie na przygotowania do roli Leny?

Pewnie w jakimś stopniu tak. To naturalne, że aktor próbuje dodawać coś od siebie. Tym bardziej w sytuacji, gdy scenariusz, na którym pracuje, przywołuje podobne wspomnienia i emocje. Próbujemy rozpisane sceny przefiltrować przez własne doświadczenia i wrażliwość. Szukamy pewnych wspomnień, by odnieść się w ten sposób do tego, co gramy.

W "Absolutnych debiutantach" możemy podziwiać dwójkę aktorów z Trójmiasta. Martynie Byczkowskiej partneruje Bartłomiej Deklewa. W "Absolutnych debiutantach" możemy podziwiać dwójkę aktorów z Trójmiasta. Martynie Byczkowskiej partneruje Bartłomiej Deklewa.
To serial o dojrzewaniu, samoakceptacji, odkrywaniu siebie i spełnianiu marzeń. Jaki aspekt scenariusza najbardziej przykuł twoją uwagę?

Właściwie cała historia od razu mnie wciągnęła. Szczególnie poruszający jednak wydał mi się temat rozstania. Lubię filmy i seriale, które dotykają punktów granicznych. Pokazują, jak jedno wydarzenie w życiu zmienia wszystko dookoła i rzutuje na dalsze losy bohaterów. Taki moment następuje też w relacjach Leny i Nika, których drogi gdzieś się stopniowo rozjeżdżają.

Zaimponowała mi także postawa Leny, która walczy z całych sił o spełnianie marzeń. Całkowicie oddaje się swojej pasji i jest w pełni zaangażowana w proces twórczy. Na pewno poruszyła mnie również jej odwaga i to, w jaki sposób stawia czoła wielu przeciwnościom na swojej drodze do wymarzonej "filmówki".

Lena jest bardzo złożoną postacią. Jakie jej cechy szczególnie ci imponują, a które potraktowałabyś jako jej wady?

Sądzę, że właśnie tej odwagi, o której mówiłam, mogłabym trochę zapożyczyć od Leny. Imponująca jest również jej determinacja, która jednak momentami ma nieco mroczniejsze oblicze. Można dojść do wniosku, że Lena dąży do celu po trupach. Trzeba ogromnej wyrozumiałości, by dostrzec w niej empatię i zrozumieć jej specyficzne podejście do świata, które dla wielu widzów może być nawet nieco uciążliwe. Chodzi mi tutaj na przykład o to, jak Lena instrumentalnie potrafi traktować bliskich i jak kurczowo trzyma się wyznaczonych przez siebie celów. Chyba z tego powodu bałabym się o przyszłe losy Leny. O to, że w tej ambicji pozostanie samotna.

Zbrodnie pod kocykiem. Najlepsze kryminalne seriale na jesień Zbrodnie pod kocykiem. Najlepsze kryminalne seriale na jesień

Bohaterka, w którą się wcielasz, jest dziewczyną ze spektrum autyzmu. Jak wyglądały twoje przygotowania do roli właśnie pod tym kątem?

To był długi proces. Trwał trzy miesiące jeszcze przed wejściem na plan i rozpoczęciem zdjęć. Starałam się zrobić jak najlepszy research i chłonąć jak najwięcej wiedzy na temat spektrum autyzmu. Moja uwaga i wyobraźnia przez cały ten czas były skupione na Lenie. Mogłam jednocześnie liczyć na ogromne wsparcie produkcji i reżyserki. Dostałam mnóstwo materiałów i książek, spotkałam się z Coco Mayaki, influencerką ze spektrum.

Dużo pracowałam też z Anetą Jankowską, która preferuje metodę "śniącego ciała". To taka forma improwizacji, w której szukasz postaci w ciele, a nie intelektualnie. Dzięki wspólnym próbom z Anetą udało się zbudować fizyczność Leny.

Korzystałam także z Tik-toka, gdzie śledziłam relacje młodych dziewczyn ze spektrum autyzmu. Wszystkie bodźce i informacje próbowałam zebrać w całość. Tak powstawała Lena.

- Uwielbiam "Pulp Fiction", więc możliwość odwzorowania tego tańca była czymś szalenie pozytywnym - tak o scenie inspirowanej filmem Quentina Tarantino opowiada Martyna Byczkowska, czyli serialowa Lena. - Uwielbiam "Pulp Fiction", więc możliwość odwzorowania tego tańca była czymś szalenie pozytywnym - tak o scenie inspirowanej filmem Quentina Tarantino opowiada Martyna Byczkowska, czyli serialowa Lena.
Na planie "Absolutnych debiutantów" spotkałaś się z Bartłomiejem Deklewą. Oboje macie trójmiejskie korzenie. W przeszłości przecięły się jakoś wasze drogi?

Właśnie nie. Poznaliśmy się dopiero na planie serialu. Bartek dostał rolę dużo później ode mnie, więc nie było zbyt wiele czasu na wspólne budowanie więzi, które w przypadku Nika i Leny są przecież bardzo silne. To bardzo trudny do uzyskania efekt dla aktorów, którzy wcześniej nie mieli okazji ze sobą współpracować. Dlatego jestem dumna z tego, jak szybko udało nam się wypracować nić porozumienia i wejść w swoje postaci.

Dużo poza planem pracowaliście nad "chemią" Nika i Leny?

Czasami jest tak, że "chemia" na ekranie nie musi się przekładać na "chemię" poza planem zdjęciowym. W naszym przypadku na obu tych płaszczyznach wszystko zadziałało świetnie. Z Bartkiem szybko się zaprzyjaźniliśmy. Mamy podobne poczucie humoru i podobny dystans do siebie, więc nawet pomimo różnicy wieku, zaczęliśmy po prostu nadawać na tych samych falach. To także dzięki Bartkowi czułam się świetnie i komfortowo na planie. Cieszę się, że miałam wokół siebie tak znakomitych ludzi podczas prac nad "Debiutantami". Ludzi, którzy stali się moimi przyjaciółmi.

"Absolutni debiutanci" są jednym z najpopularniejszych seriali Netflixa. "Absolutni debiutanci" są jednym z najpopularniejszych seriali Netflixa.
Jedną z moich ulubionych scen w serialu jest sekwencja tańca rodem z "Pulp Fiction". Dużo było do niej podejść?

Ja też ją lubię! Uwielbiam "Pulp Fiction", więc możliwość odwzorowania tego tańca była czymś szalenie pozytywnym. Okazało się w rzeczywistości, że nie jest to takie proste, bo prawa autorskie uniemożliwiły nam odegranie tej sceny 1:1. Aneta, nasza choreografka, trochę przemeblowała układ taneczny i dzięki temu udało się zachować tę scenę. Mieliśmy kilka prób, ale przyznam szczerze, że nie było to trudne zadanie. Już wcześniej miałam do czynienia z tańcem. Wydaje mi się, że Bartek też radził sobie swobodnie z choreografią. To była prawdziwa przyjemność. Świetnie się przy tym bawiliśmy.

Bardzo lubię tę scenę również z tego względu, że jest to pewien rodzaj okazania miłości i zainteresowania Leny względem Igora. Dziewczyna chce, by chłopak zagrał w jej filmie, ale nie mówi mu tego wprost. Piękne jest to, że chce go zachęcić do współpracy nie słowami, a tańcem. To bardzo oryginalne i inspirujące. Ten taniec dużo też mówi o specyfice i intymności relacji pomiędzy Leną a Niko. Oboje są dziwni, ale kompletnie się z tym nie kryją. I to jest bardzo fajne w tej scenie.

Rok temu internet oszalał na punkcie tańca Jenny Ortegi w "Wednesday". Może w tym roku hitem będzie Mia Wallace w twoim wykonaniu?

Może (śmiech).

Lena marzy o karierze reżyserki. Czy ty też kiedykolwiek o tym myślałaś?

Cały czas myślę. To takie moje małe marzenie, do którego - w przeciwieństwie do Leny - staram się dojść malutkimi krokami. Byłam rok w Szkole Wajdy na reżyserii dokumentu i bardzo miło wspominam ten okres. Ciągle szukam odpowiedniego balansu pomiędzy aktorstwem a rozwijaniem się w kierunku reżyserii właśnie. Mam nawet kilka pomysłów i chciałabym znaleźć pole do opowiedzenia tych historii. Niektórzy słynni reżyserzy zaczynali dopiero po 40-stce, więc mam jeszcze trochę czasu (śmiech).

Rola Hani Mazur w "Skazanej" z pewnością sprawiła, że Martyna Byczkowska stała się bardziej rozpoznawalna wśród widzów. Rola Hani Mazur w "Skazanej" z pewnością sprawiła, że Martyna Byczkowska stała się bardziej rozpoznawalna wśród widzów.
Rola w "Absolutnych debiutantach" nie jest oczywiście twoim pierwszym serialowym doświadczeniem. Szerokiej publiczności najbardziej chyba jesteś znana z występów w "Skazanej". Czy traktujesz tę produkcję jakoś szczególnie?

Bardzo cieszę się, że "Skazana" ma takie zasięgi i tak mocno zaciekawiła widzów, którzy zaczęli mnie kojarzyć z postacią Hani. To rola bardzo odległa ode mnie charakterologicznie. Na pewno nie utożsamiam się z nią tak, jak choćby z Leną. Nie zmienia to faktu, że bardzo dużo nauczyłam się na tym planie za co jestem wdzięczna moim partnerom scenicznym i reżyserowi.

Równie wymagające było pewnie odgrywanie scen w więzieniu.

Rzeczywiście można było odczuć na własnej skórze mrok, jaki panuje w takim środowisku. Pamiętam, że szczególnie trudny był drugi sezon. W trakcie zdjęć wybuchła wojna w Ukrainie. Miałam tego dnia scenę, w której leżę półżywa na noszach i gdzieś mnie przewożą. W świetle tych wszystkich smutnych okoliczności czułam się podczas zdjęć wyjątkowo dziwnie i nieprzyjemnie.

Wszystkie więzienne sceny były zresztą bardzo wymagające i trudne. Nie jest łatwo wysłać organizmowi sygnał, że to wszystko jest udawane i na niby. Specyfika więzienia, nawet tego fikcyjnego na planie zdjęciowym, mocno zachodzi za skórę.

Scenarzyści "Skazanej" zresztą nie ułatwiali ci zadania. Hania w drugim sezonie przeżyła za kratami prawdziwe piekło.

Miałam wrażenie, że trochę ta moja Hania ma odpracować za to, co zrobiła w pierwszym sezonie. Tak, to była droga krzyżowa Hani (śmiech).

Hania w "Skazanej" ląduje w więzieniu. Lena z serialu "Mental" cierpi na schizofrenię. Lena z "Debiutantów" ma spektrum autyzmu. Pola z filmu "Na chwilę, na zawsze" zmaga się z uzależnieniem od alkoholu. Wymagające dobierasz sobie role.

Uwielbiam takie aktorskie wyzwania, chociaż miałam momenty, w których pytałam sama siebie, dlaczego imają się mnie właśnie takie postaci.

W dodatku kilka lat młodsze od ciebie. Oswoiłaś się już z tym, że grywasz nastolatki, mając prawie 28 lat?

Zaczynam to akceptować, chociaż oczywiście wiem, że to się w pewnym momencie zmieni i nie będę grać wiecznie nastolatek (śmiech). Chwilami ciężko mi się odnaleźć na castingach do postaci w moim wieku. Znalazłam już pewne środki, którymi łatwiej mi operować w przypadku młodszych bohaterek, które gram częściej. Nabieram jednak coraz bardziej przeświadczenia, że nie o wiek chodzi, a o to, kogo mam zagrać. Wszystko zależy od scenariusza i od doświadczenia i dojrzałości postaci, którą mam zagrać, czasami wiek jest zupełnie drugorzędną sprawą.

W filmie "Na chwilę, na zawsze" gdynianka partnerowała na dużym ekranie Pawłowi Domagale. W filmie "Na chwilę, na zawsze" gdynianka partnerowała na dużym ekranie Pawłowi Domagale.
Niedługo zobaczymy cię w nowym projekcie. "1670" to komediowy serial o polskiej szlachcie, który na początku grudnia pojawi się na Netflixie. Co możesz powiedzieć o tej produkcji i swojej roli?

Bardzo lubię ten projekt! Maciek Buchwald i Kordian Kądziela wykonali świetną robotę. Zresztą cały zespół pracujący nad tym serialem jest świetny. Uwielbiam to poczucie humoru, więc praca na planie była samą przyjemnością. Serial pokazuje życie polskiej szlachty i chłopstwa w konwencji czarnej komedii. Gram Anielę, córkę głównego bohatera, który jest głową pewnej szlacheckiej rodziny.

Na planie "1670" ponownie spotykasz się z Bartłomiejem Topą. Grywałaś też u boku Agaty Kuleszy czy Pawła Domagały. Jak wspominasz współpracę z tak cenionymi artystami?

To duża przyjemność móc podpatrywać z bliska bardziej doświadczonych partnerów. Lubię przyglądać się ich pracy i uczyć się ich podejścia do tego zawodu. Jeżeli coś mi się spodoba, to przekładam to często na własną pracę.

Urodziłaś się w Gdyni, byłaś przez wiele lat związana z Trójmiastem. Tutaj narodziła się pasja do aktorstwa?

Jak byłam mała, to razem z rodzicami przeprowadziliśmy się do Kartuz, ale nadal dużo czasu spędzałam w Gdańsku. Zawsze wszystko kręciło się wokół grania. Najpierw chodziłam na zajęcia taneczne. W Gdańsku miałam nauczyciela, który nazywał się DeNy i uczył hip-hopu i poppingu. Jeździłam nawet po Polsce na zawody. To właśnie DeNy dawał nam podczas treningów różne zadania, które przypominały aktorskie etiudy. Tak się zaczęło.



Potem była Winda GAK, następnie Teatr Znak w Centrum Handlowym Manhattan. To tam uczyłam się pantomimy czy chodzenia na szczudłach. To tam także zaraziłam się miłością do teatru i grania. Następnym krokiem było już zdawanie do akademii teatralnej. Gdańsk był dla mnie punktem wyjścia do zawodu aktorki.

Mieszkasz teraz w Warszawie. Brakuje ci czegoś typowo trójmiejskiego lub kaszubskiego?

Jeśli brakuje, to po prostu tu przyjeżdżam (śmiech). A tak z zupełnie oczywistych rzeczy - naturalnie brakuje morza i natury. W Trójmieście, a szczególnie na Kaszubach, jest ona nieodłącznym elementem otoczenia. W Warszawie trzeba się już jej naszukać, choć też są przecież parki i lasy. Nad morzem czas płynie wolniej, a ludzie nie chodzą tak szybko jak w stolicy (śmiech).

Już w grudniu Martynę Byczkowską zobaczymy w nowym komediowym serialu Netflixa "1670". Oprócz gdynianki w obsadzie znaleźli się Bartłomiej Topa, Katarzyna Herman i Michał Sikorski. Już w grudniu Martynę Byczkowską zobaczymy w nowym komediowym serialu Netflixa "1670". Oprócz gdynianki w obsadzie znaleźli się Bartłomiej Topa, Katarzyna Herman i Michał Sikorski.
Rozmawiamy w przerwie pomiędzy twoimi zdjęciami do kolejnego projektu. Możesz coś zdradzić?

Nie mam jeszcze za wiele informacji, którymi mogę się podzielić. Możliwe, że w przyszłym roku pojawi się nowy projekt.

Zaczęliśmy nasza rozmowę od Leny, to na Lenie poniekąd skończymy. Jej pasją jest robienie filmów. A który film ty byś wybrała, wiedząc, że jutro wyparuje cała polska i światowa kinematografia?

Ostatnio duże wrażenie zrobił na mnie "Synekdocha, Nowy Jork" - dopiero teraz udało mi się zobaczyć ten film. Z nowości bardzo spodobał mi się "Czas krwawego księżyca". Gdybym miała wybierać ulubione... Hmm, trudne zadanie. Chyba postawiłabym na "Pulp Fiction", które widziałam kilka razy. Podobnie jak "Dzikość serca". I "Shrek". Zdecydowanie "Shrek", przy którym zawsze mogę odreagować wszystkie stresy.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (16)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Który trójmiejski muzyk jest wokalistą zespołu Illusion?