- 1 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (43 opinie)
- 2 Oto najpiękniejsze kobiety Pomorza (78 opinii)
- 3 100cznia otworzyła sezon (28 opinii)
- 4 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (55 opinii)
- 5 Recenzja "Challengers": intensywne kino (18 opinii)
- 6 Robią sobie jaja od 45 lat (19 opinii)
Filmowe podsumowanie 2023 roku w Trójmieście
W kinach nareszcie nie zabrakło hitów - na czele z "Barbie" i "Oppenheimerem". Na małym ekranie mieszkańców Trójmiasta interesowały przede wszystkim młodzieżowy serial o "polskiej Florydzie" i dokument poświęcony sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. Produkcje z lokalnymi akcentami obejrzymy też w przyszłym roku, bo w Gdańsku kręcono m.in. "Zatokę szpiegów", a w Gdyni trzeci sezon niemieckiego serialu "Sloborn". 2023 rok przyniósł otwarcie nowego kina nad Motławą, ale jednocześnie po 18 latach działalności musieliśmy pożegnać gdyński Klub Filmowy. Sprawdzamy, co jeszcze działo się w ostatnich dwunastu miesiącach w Trójmieście.
Jeżeli 2023 rok mielibyśmy oceniać jedynie pod kątem liczby kinowych i streamingowych premier, to z pewnością należy go uznać za udany. W przeciwieństwie do tego, co działo się w 2022, ostatnie miesiące obfitowały w hollywoodzkie widowiska, wielkie powroty, polskie przeboje i telewizyjne hity. Było co oglądać, więc nic dziwnego, że kinowa branża dopiero teraz zaczęła odradzać się po pandemicznym kryzysie.
Rok pełen hitów w kinach i streamingu
W styczniu i lutym repertuar zdominowały rodzime produkcje podlane sporą ilością ekranowej erotyki. "Pokusie" i "Heaven in hell" można oczywiście zarzucać niską jakość artystyczną, ale pod względem frekwencyjnym na pewno były to udane przedsięwzięcia. Powodzeniem cieszyły się także bardziej ambitne projekty. W tym "Wieloryb" z oscarową rolą Brendana Frasera. W marcu trójmiejską publiczność do kin ściągnęła czwarta część "Johna Wicka", zaś maj oznaczał ofensywę Disneya, który zaproponował trzecich "Strażników Galaktyki" oraz aktorską wersję "Małej syrenki".
Miesiącem wielkich powrotów był czerwiec. Na dużym ekranie ponownie pojawiła się seria "Transformers", ale jednym z najbardziej wyczekiwanych "comebacków" była piąta odsłona przygód Indiany Jonesa. W lipcu do roli Ethana Hunta w siódmej już części "Mission:Impossible" wrócił z kolei Tom Cruise, zaś polskich widzów (szczególnie tych starszych) czekała sentymentalna podróż do dzieciństwa za sprawą odświeżonego przez Netflixa "Pana Samochodzika".
Ta akurat adaptacja prozy Zbigniewa Nienackiego - delikatnie rzecz ujmując - nie okazała się hitem. W przeciwieństwie do nowego "Znachora", którym we wrześniu zachwycali się nie tylko krytycy, ale przede wszystkim widzowie. Takiej zgodności nie było już w przypadku "Zielonej granicy". Film Agnieszki Holland zebrał skrajne oceny widowni, która bardziej solidarna była już w recenzowaniu październikowych "Chłopów". Zresztą wczesna jesień sprzyjała nie tylko polskim, ale i zagranicznym filmowcom, bo w tym samym miesiącu do kin trafił świetny "Czas krwawego księżyca" od Martina Scorsese.
Z formą wielkich mistrzów bywa jednak różnie, o czym w listopadzie przekonali się zwolennicy Ridleya Scotta. Widzów zawiedzionych "Napoleonem" było bowiem więcej od tych, którym superprodukcja przypadła do gustu. Rok zakończyliśmy jeszcze głośnymi grudniowymi premierami, czyli prequelem "Charliego i fabryki czekolady" ("Wonka") i drugim "Aquamanem".
"Barbenheimer" rozbił bank
Kalendarz premier wyglądał więc całkiem interesująco i różnorodnie, ale o wracającej po pandemicznych zawirowaniach modzie na chodzenie do kina nie można byłoby mówić bez dwóch najważniejszych tytułów 2023 roku. Zsynchronizowana w czasie premiera "Barbie" i "Oppenheimera" wywołała zjawisko, które rzadko obserwowano nawet jeszcze przed pojawieniem się koronawirusa. Znakomity marketing oraz siła mediów społecznościowych nakręciły niebywałe zainteresowanie wokół obu produkcji. Widzowie masowo chodzili do kin, byle tylko móc się włączyć do dyskusji o wyższości jednego dzieła nad drugim.
TOP10 recenzji filmowych w 2022 roku. Zaskakujące miejsce pierwsze
Za sprawą filmów Grety Gerwig i Christophera Nolana kino zaczęło przenikać do codziennego życia. W Trójmieście organizowano tematyczne imprezy powiązane z obiema produkcjami. Niezwykle popularny w social mediach trend podchwycił nawet Gdańsk, który na swoim oficjalnym facebookowym profilu promował się... różowym Pałacem Opatów w Oliwie. Gdyńskie Centrum Filmowe z kolei na bieżąco pokazywało liczbę widzów, którzy zapełniali sale podczas seansów "Barbie" i "Oppenheimera". Szaleństwo zapoczątkowane w połowie lipca trwało jeszcze kilka długich tygodni.
Jeśli ubiegłoroczny "Top Gun" sprawił, że właściciele kin zmagający się z postpandemicznym kryzysem zobaczyli światełko w tunelu, to "Barbenheimer" spowodował, że z tego ciemnego tunelu kiniarze zaczęli stopniowo wyjeżdżać. Z drugiej strony, trudno wyobrazić sobie, by w przyszłym roku jakiekolwiek produkcje wywołały aż taki entuzjazm i mobilizację wśród widzów.
Szpiedzy, Wieczorek i "polska Floryda", czyli Trójmiasto w filmach i serialach
Jak co roku na wielkim ekranie nie zabrakło też trójmiejskich akcentów. W czerwcu zadebiutowało "Radiostory" Macieja Hydra, do którego 99 procent zdjęć nakręcono w Trójmieście (głównie w Gdańsku). Jesienią natomiast orłowskie kadry mogliśmy podziwiać w drugiej części komedii "Teściowie". Sporo ujęć Biskupiej Górki czy Śródmieścia pojawiło się w filmie "Doppelgänger. Sobowtór" Jana Holoubka, który także miał swoją premierę we wrześniu.
Z produkcji goszczących na małym ekranie szczególnie dwie przykuły uwagę lokalnej widowni. Wiosną w serwie HBO Maxx pojawił się realizowany głównie w Trójmieście młodzieżowy serial "#bringbackalice", który łączył elementy "teen-drama" z rasowym kryminałem. Ze względu na sposób ukazania nadmorskich lokacji wielu widzów ironizowało, że zobaczyliśmy w serialu "polską Florydę", aczkolwiek trzeba przyznać, że w ostatnich latach produkcji tak silnie osadzonych w trójmiejskich realiach mieliśmy jednak dość mało.
We wrześniu ożyła sprawa zaginięcia Iwony Wieczorek. Wpływ na to miała trzyodcinkowa seria dokumentalna, która pojawiła się na Netfliksie. Co prawda produkcja Viaplay zadebiutowała na tej platformie już w czerwcu, ale dopiero jesienią - gdy trafiła do znacznie szerszego grona widzów - nabrała większego rozgłosu. Serial Piotra Bernasia nie rzucił nowego światła na jedną z największych tego typu zagadek we współczesnej historii Polski, ale pozwolił przede wszystkim zebrać w jednym miejscu i jednej formie najważniejsze fakty dotyczące wydarzeń z lipca 2010 roku.
Zew młodości, czyli artyści z Trójmiasta na małym i wielkim ekranie
Mijający rok na pewno z sentymentem wspominać będą reżyserzy-debiutanci związani z Trójmiastem. W lutym mogliśmy zobaczyć "Tatę" gdynianki Anny Maliszewskiej, a więc jedną z najcieplej przyjętych produkcji pokazywanych na ubiegłorocznym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. W 2023 debiutowali też absolwenci Gdyńskiej Szkoły Filmowej. Grzegorz Mołda pokazał osadzoną w świecie rapu i social mediów "Zadrę", zaś Adrian Apanel zaserwował "Horror Story" - jedną z bardziej udanych tegorocznych komedii. Przy realizacji "Zielonej granicy" (u boku Agnieszki Holland) i niektórych odcinków "Absolutnych debiutantów" pracowała natomiast gdańszczanka Katarzyna Warzecha.
Ten film wywołuje duże emocje. O "Zielonej granicy" rozmawiamy z Katarzyną Warzechą
Do głosu doszli nie tylko młodzi reżyserzy, ale i aktorzy. Nikolę Raczko zobaczyliśmy w obsypanym nagrodami "Chlebie i soli". Gdynianka zagrała również epizodyczne role w serialach "Na sygnale" i "Komisarz Alex". Pojawiła się także w nagrodzonym na tegorocznym festiwalu w Gdyni krótkometrażowym filmie "Warszawa-Holandia". W pamięci widzów, szczególnie za sprawą bardzo dobrej roli w "#bringbackalice", zapisała się też gdańszczanka Mila Jankowska, którą dodatkowo na dalszym planie zobaczyliśmy w "Psie, który jeździł koleją".
Młoda aktorka z Gdańska zagrała w odważnym serialu HBO
Oprócz Jankowskiej we wspomnianym serialu HBO ze świetnej strony zaprezentował się pochodzący z Gdyni Bartłomiej Deklewa. Młody aktor może mieć zresztą jeszcze jeden powód do zawodowej satysfakcji, a to za sprawą udziału w "Absolutnych debiutantach". Jeden z lepszych w tym roku polskich seriali Netflixa to przede wszystkim jednak popis związanej z Gdańskiem Martyny Byczkowskiej, którą w grudniu - w równie ciekawym wydaniu - oglądaliśmy w komediowym hicie "1670".
Aktorka z Trójmiasta w hicie Netflixa. Martyna Byczkowska o "Absolutnych debiutantach"
Prawdopodobnie najwięcej i najgłośniej mówiło się jednak w ostatnich miesiącach o urodzonej w Trójmieście Lenie Górze. Nie co dzień przecież gra się główną rolę w filmie wyprodukowanym przez samego Wima Wendersa (mowa o "Roving Woman"). Jeszcze lepsze recenzje sopocianka zebrała za występ w "Imago" - filmie, w którym Olga Chajdas opowiada o alternatywnej scenie Trójmiasta lat 80. Góra zagrała tu zresztą postać mocno inspirowaną jej matką, Elą "Malwiną" Wyczyńską, wokalistką takich zespołów jak Pancerne Rowery czy Apteka.
Z Oliwy do Hollywood. Amerykański sukces młodej aktorki z Trójmiasta
Ostatnie miesiące na plus mogą również zapisać gdańszczanka Marianna Zydek (jedna z głównych ról w "Figurancie", występ w "Skołowanych"), związany z Teatrem Wybrzeże Jakub Nosiadek (drugi plan we "Freestyle" oraz epizody w "Horror Story" czy "Teściach 2"), grająca w "Strzępach" Pola Król czy młodziutki gdynianin Eryk Biedunkiewicz, czyli odtwórca tytułowej roli w filmie "Kajtek Czarodziej". W "Absolutnych debiutantach" na drugim planie pojawił się gdańszczanin Piotr Witkowski, który w tym roku zanotował też większe role w "Blefie doskonałym" i "Całym tym seksie".
Nie zabrakło ponadto popisów "starej gwardii". Dorotę Kolak podziwialiśmy w filmach "Jedna dusza", "Dzień matki" i "Uwierz w Mikołaja" (którego scenariusz powstał na podstawie powieści trójmiejskiej pisarki, Magdaleny Witkiewicz) oraz serialu "Lipowo. Zmowa milczenia". Mirosława Bakę zobaczyliśmy natomiast w roli Macieja Boryny w "Chłopach", a także w serialach "Belfer 3" i "Dewajtis".
Czy trójmiejskich aktorów zobaczymy na ekranach także w przyszłym roku? Niewykluczone. Na pewno nie zabraknie trójmiejskich lokacji. W tym roku - głównie w Gdańsku, ale również w Gdyni - realizowano zdjęcia do serialu "Zatoka szpiegów". Nad Motławą (przede wszystkim na ulicy Elektryków) pracowała ponadto ekipa "Kolorów zła". W Gdańsku (na terenie AWFiS) kręcono z kolei niektóre ujęcia do filmu "Brat" Macieja Sobieszczańskiego. Do Gdyni (m.in. na ul. Bernadowską czy do Babich Dołów) wrócili natomiast niemieccy filmowcy, którzy realizowali w Trójmieście trzeci już sezon serialu "Sloborn".
W Gdańsku nowe kino, w Gdyni już bez Klubu Filmowego
Na ten moment trzeba było czekać aż pięć długich lat. We wrześniu otwarto nareszcie Kunszt Wodny, do którego przeniósł się Instytut Kultury Miejskiej. To oznaczało, że Gdańsk zyskał jednocześnie kolejne kino studyjne, w którym można oglądać tytuły rzadko goszczące w ofertach multipleksów. Kino IKM ma być również miejscem tematycznych spotkań i rozmów o filmach, w szczególności o tych, które powiązane są w jakiś sposób z Trójmiastem i samym Gdańskiem.
Kunszt Wodny otwarty. Deszczowa inauguracja nowej siedziby IKM
Liczba kin w Trójmieście na początku 2024 roku będzie się jednak zgadzać, bowiem jeszcze przed uruchomieniem obiektu w Kunszcie Wodnym, w Gdyni dobiegła końca historia Klubu Filmowego. Zaczęło się w 2005 roku w dawnej sali BHP Stoczni Nauta. Potem pierwsze i jedyne przez pewien czas działające kino studyjne w Gdyni przenosiło się najpierw do Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego, a następnie do Muzeum Emigracji, które okazało się być przystankiem końcowym na tej 18-letniej trasie Klubu Filmowego.
Festiwale: MDAG i Octopus wciąż na topie, FPFF z dużym spadkiem jakości
Nie kończy się natomiast popularność trójmiejskich imprez filmowych. Właściwie wysoka frekwencja podczas Millennium Docs Against Gravity w Gdyni czy Octopus Film Festival w Gdańsku nie powinna dziwić, biorąc pod uwagę, że oba festiwale mają swoje stałe grono bywalców, a poziom organizacyjny nie pozostawia miejsca na żadne wątpliwości czy narzekania. Choć zapewne odmiennego zdania mogą w tym roku być uczestnicy Octopusa, którym system biletowy spłatał nie lada figla i utrudnił rezerwacje na ulubione seanse. Na szczęście pion organizacyjny gdańskiego festiwalu w porę się zreflektował i zmienił platformę do sprzedaży wejściówek. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że twórcy Ośmiornicy wyciągną odpowiednie wnioski na przyszłoroczną edycję.
Egzorcysta w kościele. Kolejna edycja Octopus Film Festivalu
Do wyciągania wniosków powinni się również przyłożyć organizatorzy Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Tegoroczna impreza w Gdyni pod kątem obsługi festiwalowiczów i dbałości o ich komfort nie odbiegała od wysokich standardów ostatnich lat. Niestety różnice było aż nadto odczuwalne w jakości konkursowych filmów. Poza absolutnie zasłużonym zwycięzcą, czyli "Kosem", a także "Chłopami", "Imago", "Doppelgängerem" czy "Tyle co nic" trudno było doszukać się produkcji spełniających oczekiwania widzów i nawiązujących do świetnej i równej selekcji z ubiegłego roku. Być może za dużo było w tegorocznym zestawie gatunkowej różnorodności, a za mało walorów artystycznych. Uporządkowanie konkursowych sekcji i poprawa selekcji to z pewnością jedne z największych wyzwań, przed jakimi organizatorzy gdyńskiego święta kina staną w 2024 roku.
Opinie wybrane
-
2023-12-31 09:51
Mi brakuje seriali takich jak 07 zgłoś się. Bardzo dobry serial. Bardzo dobre dialogi. Dowcipne teksty. No i ta naturalna gra aktorska. Z ostatnich polskich to bym obejrzał Doppelganger, ale chyba już kina nie grają?!
- 11 0
-
2023-12-31 12:13
Znachor (2)
Miałem ogromnie mieszane uczucia, brać się za coś co już kiedyś świetnie zostało pokazane i ... naprawdę byłem zaskoczony. Obydwie wersje ogląda się z niesamowitą przyjemnością i wypiekami na twarzy. Chociaż znamy doskonale zakończenie to efekt dopracowania obu wersji wzbudza w nas chęć oglądania. Nową wersję doceniłem za rozszerzenie niektórych
Miałem ogromnie mieszane uczucia, brać się za coś co już kiedyś świetnie zostało pokazane i ... naprawdę byłem zaskoczony. Obydwie wersje ogląda się z niesamowitą przyjemnością i wypiekami na twarzy. Chociaż znamy doskonale zakończenie to efekt dopracowania obu wersji wzbudza w nas chęć oglądania. Nową wersję doceniłem za rozszerzenie niektórych wątków, pokazanie w inny sposób oraz dłuższy prolog, a wersja "stara" to klasa sama w sobie. W obydwu wersjach dobrze są dobrani aktorzy, a taką wisienką na torcie w nowszej wersji był Artur Barcić, aż miło było spojrzeć na to jak w poprzedniej wersji zagrał i w nowej również. Klasa aktorska została zachowana, bez angażu wszechobecnej w dzisiejszych czasach tandety udającej aktorstwo. Jeżeli ktoś nie widział nowego Znachora, a zna tego w reżyserii Jerzego Hoffmana to zaręczam, że naprawdę warto obejrzeć.
- 8 6
-
2023-12-31 15:06
netfliksowa poprawność
zabiła polską tradycję.
- 2 4
-
2023-12-31 14:21
Zgoda w dużym stopniu ...
co do ogólnej opinii, że warto i to bardzo warto. Ale udział Barcisia to tylko taki łącznik, on w Netflixowej wersji łącznie występuje na ekranie 30 sekund więc nie ma co się tu rozwijać nad jego super występem. W wersji Hoffmana to był sztos, zwłaszcza jak skakał przed czterdziestolatkiem. Nie wiem dlaczego Twoja opinia dostała tyle minusów, ja daję plus ;-). I przyłączam się do rekomendacji dla nowej wersji.
- 2 1
-
2024-01-01 22:04
A mnie się podoba 1670. Rewelacja. Brawo
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.